wtorek, 12 marca 2013

Zaczynamy

Nareszcie.... Po długim okresie mało konkretnego planowania dosyć niespodziewanie zapada decyzja: Jedziemy!!!! Szalę przeważyła nieuchronnie nadchodząca okrągła rocznica najważniejszego dnia w naszym wspólnym życiu. Nie ma co czekać, trzeba się pakować i wyjechać


 
jak najszybciej. Gdzie? To było jasne od bardzo dawna, miała być to powtórka z naszego dawno odbytego wyjazdu do Azji Południowo-wschodniej. Założenia programowe dopasowaliśmy do czasu pobytu, a ten wynikł z czysto ekonomicznych aspektów uzyskania względnie tanich biletów na przelot.
A więc zaczniemy od północnej Tajlandii, gdzie zamierzamy zorganizować kilkudniową wyprawę do dżungli w tzw. Złotym Trójkącie, czyli pogranicze Tajlandii, Birmy i Laosu. Następnie po kilkudniowym pobycie w Bangkoku udamy się do Kambodży, aby na parę dni zatopić się w ruinach Angkoru. Następnie zamierzamy kierować sie na południe w kierunku równika. Najpierw kilka dni na Morzu Południowo-chińskim na wysepce Koh Tao, następnie udamy się do Malezji. Parę dni w stolicy i wreszcie docieramy do równika: Singapur. Kolejnych kilka dni jest przewidziane na wyspę Langkawi, skąd zamierzamy przedostać się drogą morską na maleńką wysepkę Koh Lipe - to jest Ocean Indyjski, a konkretniej Morze Andamańskie. I wracamy na północ zatrzymując się na ostatnie dni nad rzeką Kwai, odlot do ojczyzny z Bangkoku.Warto dodać, że załapujemy się na trzy ważne terminy: Full Moon Party, tajski Nowy Rok oraz Urodziny Ramy IX, spędzimy na wyjeździe również naszą Wielkanoc.
              Teraz warto wyjaśnić ideę tych zapisków. Otóż stwierdziliśmy, że wyjazd jest trochę długi i należało znaleźć najlepszą formę na kontakt z rodziną - blog w pełni spełnia te potrzeby. Byłoby jednak nie fair w stosunku do innych backpackersów, aby nie wykorzystać tego źródła do przekazywania ważnych dla nich najświeższych informacji ułatwiających podróżowanie. Oczywiście będziemy pisać jedynie o istotnych zmianach lub sprawach nie poruszanych do tej pory na forach turystycznych. Uważamy to za nasz obowiązek, gdyż sami często korzystamy z takich informacji.
             Często stawiana sprawa zagrożeń. Jesteśmy ich świadomi. Parę uwag dla wybierających się po raz pierwszy w tamte rejony:
- jeśli chodzi o zagrożenie ze strony świata zwierzęcego to pomimo (przynajmniej w naszym przypadku) kontaktu względnie bliskiego z dużymi przedstawicielami fauny np. słonie, tygrysy, małpy, krokodyle, rekiny - za najgroźniejsze należy uznać te najmniejsze,  konkretnie ledwo widoczne moskity.
- tsunami jest zawsze niespodziewane, w naszym przypadku krytyczny będzie pobyt na wyspie Koh Lipe z uwagi na brak większych wzniesień. Tutaj były największe straty ludzkie podczas ostatniego kataklizmu w 2004 roku. To był nasz wybór i do nikogo ( a raczej niczego ) nie można mieć pretensji.
- klimatyzacja - znamy jej potęgę i wpływ na nasze europejskie organizmy, bezwzględnie trzeba mieć ciepłe rzeczy w środkach transportu
-zaburzenia żołądkowe w większym lub mniejszym stopniu trzeba przejść - tak jak zemstę faraona w Egipcie
- na siłę można dodać już prawie nierealne zagrożenie ze strony piratów - niby śmieszne, ale ja sam kiedyś płynąc na Koh Samui byłem o krok od czegoś takiego - wtedy był zagarnięty przez rozbójników statek następnego dnia po moim przypłynięciu.
                     





1 komentarz:

  1. Trudno. Jak sięc coś stanie to sprzedamy chatę i się jakoś podzielimy :)

    OdpowiedzUsuń