czwartek, 21 marca 2013

Angkor

Dzisiaj pierwszy dzień odwiedzin w Angkor. Kupiliśmy bilet 3-dniowy, bo cena taka sama jak 2 pojedyncze jednodniowe. Tuk-tuka też wynajęliśmy na dwa dni. Oczywiście Angkor powala. Takich budowli, o takich rozmiarach i pochłanianych przez dżunglę nie ma nigdzie. Dziś zrobiliśmy część.
Co chwilę trzeba było uzupełniać płyny - teraz po powrocie robimy to Mekongiem.

Teraz wróciliśmy odpocząć, potem na Pab Street i jutro raniutko druga runda. Pozdrawiamy wszystkich.

Koniec Bangkoku i Siem Reap

Wczoraj mieliśmy okazję komunikacją rzeczną dostać się do głównego dworca kolejowego Bangkoku. Musieliśmy się upewnić, czy w nocy przymną nasze bagaże do przechowalni - aby nie targać wszystkiego do Kambodży.
W nocy o 4.30 ruszyliśmy na dworzec, zostawiliśmy na parę dni nasze plecaki i 6 godzin jazdy pociągiem dla lokersów w kierunku granicy. W pociągu egzotyka pełna - oczywiście jedyne powietrze z otwartych okien. Na stacjach wsiadały panie z jedzeniem, więc głodni nie byliśmy. Potem tuk-tuk do granicy.
UWAGA dla backpackersów: niewątpliwie najszybsze pokonanie tej słynnej granicy to załatwienie e-wizy w Polsce, kompletna ignorancja fałszywych placówek granicznych po stronie tajskiej. Iść i nie reagować na ich straszenie. Odprawa tajska bez sensacji. Potem trzeba znowu przejść 200 metrów i jest odpraa kambodżańska. Mając e-wizę od razu startować po wypełnieniu druczków granicznych. Robią zdjęcie i biorą odciski palców. Potem darmowy autobus dowozi do terminalu i tam można wziąć vana za 10 $/osobę. Jedzie się prawie 3 godziny.
Hotel okazał się strzałem w dziesiątkę. Jak na razie najlepszy. My mieliśmy jechać na słynny zachód słońca, ale się zachmurzyło. Więc miasto - i tu był szok. Centrum, a szczególnie Pab Street ( odpowiednik Khaosan ) wprost zachwyca swoją atmosferą:

 Więc spacerek, szoping, jedzonko i bierzemy tuk-tuka do hotelu, bo od jutra rana wielki Angkor. Jest 23.10